piątek, 7 lutego 2014

Rozdział 4

Obudziły mnie jasne promienie słoneczne. Chciałam przekręcić się na drugi bok z zamiarem sprawdzenia godziny. Ale coś mi to uniemożliwiło. Czyjaś ręka spoczywała na mojej talii. Lekko się przestraszyłam, bo nic nie pamiętałam z wczorajszego wieczoru. Wyswobodziłam się z objęć i przekręciłam. Osobą z którą spałam okazał się Jake!

     Słodko wyglądał jak spał. Tak niewinnie. Chociaż sama nie wiedziałam czy to było trafne określenie. Jak to możliwe, że znalazł się obok mnie? Przecież sam mówił, że nie chce ze mną spać. Na ziemi leżał koc! A teraz? Leży i mnie przytula. Jakim cudem? Ma wahania nastroju, jak kobieta w ciąży! To nie tak, że chciałam z nim spać. Najbardziej martwiło mnie to, że prawie nic nie pamiętałam z wczorajszego wieczoru... W końcu oprzytomniałam i krzyknęłam:
- Co ty tu robisz?!
- Coo... - mamrotał Jake.
- Gówno! Zadałam ci pytanie! 
- Śpię, nie widać?
- No właśnie widzę! Ale czego tu, a nie na podłodze?!
- Dlatego, że to jest moje łóżko... 
- Ale miałeś spać na ziemi, a ja tutaj!
- Było strasznie niewygodnie - mówiąc to złapał mnie w talii i przyciągnął do siebie. - Jeszcze 5 minut.
- O nie! Wstajemy! Już jest szósta, a ja jeszcze muszę pojechać do domu i się przebrać. Sam powiedziałeś, że mnie zawieziesz...
- Ja tak powiedziałem?! - od razu się zerwał z łóżka. - Nie przypominam sobie.
- Ale ja dobrze pamiętam - wstałam i skierowałam się do wyjścia. - Jeśli ci się nie chce to poproszę Toma. On w przeciwieństwie do ciebie na pewno mi pomoże...
- Zawiozę cię! - powiedział stanowczo.
- Skąd taka zmiana?
- Zawsze dotrzymuję obietnic.
- Poradzę sobie.
- Czego ty do kurwy nędzy nie rozumiesz? - teraz już go wkurzyłam.
- Ale przecież...
- Koniec dyskusji! - warknął, lecz po chwili dodał już spokojniej. - Weź sobie z szafy jakieś spodnie. Nie wypuszczę cię z domu bez nich.
- Okej.
     Po tym wyszedł z pokoju. Zostałam sama. Podeszłam do szafy, która stała na przeciwko łóżka. Otworzyłam ją i od razu poczułam ten zapach. Zapach Jake'a. Działał na mnie bardzo kojąco. Rozglądnęłam się w poszukiwaniu spodni. W końcu znalazłam jakieś dresy. Były wielkie, ale nie miałam wyboru. Lepiej bym już wyglądała, gdybym wzięła ręcznik i się nim owinęła... No bo niecodziennie się widzi dziewczynę w koszulce i spodniach męskich. Skończyłam swoje rozmyślania i poszłam do łazienki. Skorzystałam z toalety i przeglądnęłam się w lustrze. Nawet nie wyglądałam tragicznie. Dobrze, że wczoraj wieczorem się wykąpałam. Po wykonanych czynnościach zeszłam na dół. Weszłam do salonu i nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Na kanapach i podłodze spało pełno ludzi, tych którzy rzekomo mieli spać w wolnych pokojach! Ochłonęłam trochę i udałam się do kuchni. Przy stole siedzieli Jake i Mike, a Tom robił tosty. 
- Hej - powiedziałam niepewnie, a oczy wszystkich zwróciły się na moją skromną osobę. 
- Cześć - odparł Mike. - Jak się spało? - nie zdążyłam odpowiedzieć, bo Tom uczynił to za mnie.
- Pewnie, że dobrze. Przecież każda dziewczyna chce się obudzić w łóżku naszego Jake'a. - gdyby spojrzenie mogło zabijać, to on leżałby martwy.
- Zjedz coś. Za 5 minut jedziemy do szkoły, a po drodze wstąpimy do ciebie - zwrócił się do mnie Jake, po czym wstał i wyszedł na zewnątrz.
- Skoro już poszedł to się przyznaj - powiedział Tom z figlarnym uśmiechem. - Jak wam minęła noc? 
- Och! Weź się już zamknij! Ja tam tylko spałam! A ty sobie wyobrażasz nie wiadomo co!
- No i widzisz głupku, zdenerwowałeś Kat - powiedział ze śmiechem Mike, jednocześnie podając mi jedzenie.
- Przepraszam, wybaczysz mi? - spytał z udawaną skruchą. 
- Oj przecież na ciebie nie da się długo gniewać. 

***

     Podczas jazdy samochodem panowała niezręczna cisza, od czasu do czasu przerywana przez Toma. Dojechaliśmy do mojego domu. Szybko wysiadłam z samochodu. Mamy już nie było, więc wyciągnęłam spod wycieraczki klucz i otworzyłam nim drzwi. Wbiegłam do mojego pokoju. Ściągnęłam ciuchy chłopaka i w samej bieliźnie ruszyłam w stronę szafy. Wyciągnęłam pierwsze spodenki, jakie rzuciły mi się w oczy. Do tego białą koszulkę i fioletową bluzę. Ubrałam się i skierowałam się do łazienki. Tam rozczesałam włosy i zrobiłam lekki makijaż. Wróciłam do pokoju, wzięłam torebkę i wrzuciłam do niej książki oraz najpotrzebniejsze rzeczy. Następnie zeszłam na dół i wyszłam z domu uprzednio zamykając drzwi na klucz. Po czym wsiadłam do samochodu.
- Już jestem - oznajmiłam.
- Szybko ci poszło - powiedział Mike. - A teraz do szkoły. Mamy jeszcze 20 minut do dzwonka.
     Jake zaparkował samochód na parkingu szkolnym dla trzecich klas. Pospiesznie wysiedliśmy z niego. Od razu oczy wszystkich skierowały się na nas. Stanęłam jak wryta. Nie wiem czy interesowali ich nowi uczniowie, czy to, że ja szłam z nimi. Ale myślę, że raczej to drugie. Chłopaki już dawno poszli do szkoły, a ja jeszcze byłam na parkingu. Chciałam zrobić krok na przód, gdy poczułam uścisk na dłoni. Jednak się myliłam, Jake też został. Złapał mnie za rękę i splótł nasze palce. Popatrzyłam na niego ze zdziwieniem, a on się lekko uśmiechnął. Zdziwiło mnie to, dlatego chciałam wyswobodzić, jednak on tylko zacieśnił uścisk i pociągnął mnie w stronę szkoły. Po drodze minęliśmy Britney, której szczęka opadła na nasz widok. Jej mina była bezcenna. Żałuje, że nie miałam przy sobie aparatu... 
     Weszliśmy razem do środka, dalej wszyscy się na nas patrzyli. Podeszliśmy do mojej szafki, dalej wszyscy się na nas patrzyli. Jake powiedział na głos:
- Kochanie, teraz mamy oddzielnie lekcje, więc będę już szedł. Spotkamy się tu potem - po czym musnął mnie w usta, a ja zamarłam, no i dalej się wszyscy na nas patrzyli.
     Co to do cholery było?! Co on odpieprza? Nie wiedziałam co mam o tym myśleć i jak to rozumieć. No bo nie wiem, czy on to zrobił specjalnie czy dlatego, że może coś do mnie czuje... W sumie znamy się dopiero od dwóch dni.... Stop! O czym ja myślę! Zaraz zacznę planować przyszłość moją i Jake'a. Zaraz, zaraz jaką przyszłość? Znowu to samo...
     Wreszcie zadzwonił dzwonek. Pośpiesznie udałam się pod salę. Teraz miała być matematyka, a nie chciałam się spóźnić. Weszłam do klasy. Oczywiście wszyscy już siedzieli na swoich miejscach. Zrobiłam to samo. Zaczęła się lekcja. W jej połowie na moim stoliku zauważyłam zwinięty skrawek papieru. Pospiesznie go wzięłam, żeby nauczyciel go nie zauważył. Ostrożnie odwinęłam i przeczytałam. Znowu to samo...